Helios i Faeton Mitologia według: Jana Parandowskiego
Grecy podzielili królestwo słoneczne miedzy dwóch bogów: Apolla, pana życia i śmierci i Heliosa, który był woźnicą słońca.
Jestem Apollo.
Jestem Helios.
Helios jedzie na wozie słonecznym, by wygasić słońce.
Dalej koniki! Trzeba zacząć noc!
Helios miał pałac ze złota, pełen drogich kamieni i ozdób z kości słoniowej.
W wielkiej sali, na tronie, ze złota, siedział Helios w promienistej koronie. W otoczeniu dni, miesięcy, lat i stuleci. Przyszedł do niego Faeton.
Tato, na ziemi drwią ze mnie. Mówią, że nie jestem synem słońca. Jeśli mnie kochasz, to powiedz mi całą prawdę i spełnij moje życzenie, bardzo Cię proszę!
Faeton przedstawia swoje życzenie.
Czy mógłbym jeden raz wyjechać na Twoim wozie słonecznym?
Synu, wiesz przecież, że to bardzo niebezpieczne. Kierowanie wozem słońca jest trudem wielkim i wymaga wielkiej siły.
Helios pozwala synowi jechać na wozie słońca.
Ja wiem, że to jest niebezpieczne i trudne, ale dałeś mi słowo, że spełnisz moje życzenie.
Z promienistego pałacu swojego ojca, Faeton wyjechał na wozie ognistym i wzbił się pod lazurowe sklepienie.
HURRA!!!W końcu to ja prowadzę!!!
Faetonie, jesteś moim synem! Spełnię wszystkie twoje życzenia.
Faeton nie umiał powozić. Raz wznosił się tak wysoko, że eter zaczynał płonąć, to znów opadał tak nisko, że aż rzeki wysychały. Od nadmiaru słońca Etiopom poczerniała skóra, a zielone pola Afryki zmieniły się w pustynie.
Ziemia palona przez Słońce, jęknęła do Dzeusa.
Dzeusie, proszę, zrób coś z tym pędzącym i niszczącym mnie Faetonem?
No dobrze. Ale tylko raz.
Dzeus razi piorunami konie. Faeton spada z rydwanu do rzeki Erydanu. Tak zakończyła się podniebna przygoda Faetona.
Nie martw się Ziemio, za chwilę będzie po problemie.